Na pielgrzymim szlaku…

Dzień 1 – 24.06.2018

Rozpoczęliśmy naszą pielgrzymkę do Mediolanu o godzinie 5.00 od Mszy Świętej w Kryrach. W autokarze odmówiliśmy jutrznię i różaniec. Dużo też śpiewaliśmy. Następnie pojechaliśmy do Jaskini Punkewni w Morawskim Krasie.  Są to najwspanialsze jaskinie na tym terenie. Leżą 2 km od Skalnego Młyna i są dostępne dzięki wejściu w ścianie kanionu krasowego Pusty Zleb. Zeszliśmy na dno przepaści Macocha i płynęliśmy łódeczkami podziemną rzeką Punkwi. Było to niesamowite przeżycie. Po krótkim i szybkim lunch’u udaliśmy się do Małego Wiednia, czyli do malowniczego i pięknego miasta Brno. Zwiedziliśmy starówkę, kościół, gdzie odmówiliśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Oczywiście nie mogło zabraknąć pysznych lodów i aromatycznej kawy. Po całodziennym pielgrzymowaniu udaliśmy się do hotelu Crystal w Hodoninie. Zjedliśmy tam pyszną obiadokolację i mieliśmy krótki wieczorek zapoznawczy.

Dzień 2 – 25.06.2018

Drugi dzień naszego pielgrzymowania zaczęliśmy śniadaniem o godzinie 6.20 i ku zdumieniu niektórych śpiochów, całkiem udało nam się punktualnie skonsumować ten posiłek. Budujący był fakt, że choć był tak zwany szwedzki stół, nie tłoczyliśmy się i myślę, że posiłek wszystkim smakował, no… brakowało do szczęścia jedynie jakiegoś pomidorka lub ogórka. Ale nie ma co wybrzydzać, Czechy słyną z niechęci do podawania warzywek… więc nie była to wielka niespodzianka. Żegnaj hotelu Crystal w Hodoninie. Żegnajcie Czechy. Jeszcze modlitwa poranna i różaniec w autobusie pod kierownictwem naszego Proboszcza Księdza Krzysztofa i dojechaliśmy do Wiednia, a stamtąd na słynne wzgórze Kahlenberg. W kościele pod wezwaniem św. Józefa uczestniczyliśmy w Mszy Świętej, a potem w bardzo klimatycznej zakrystii mieliśmy możliwość wysłuchania historii tego niezwykłego miejsca, bardzo ważnego i bliskiego Polakom. Pani Magdalena, kustosz sanktuarium, w bardzo niezwykły i interesujący sposób opowiedziała nam historię tego miejsca, z którego król Jan III Sobieski powstrzymał z pomocą Bożą nawałnicę muzułmańską na Europę. To ważne wydarzenie zmieniło dzieje nie jednego kraju., ale i całej ówczesnej Europy, sam św. Jan Paweł II odwiedził to miejsce w 1983 roku darowując swoją prywatną sutannę, buty i kielich. Portret króla Jana III Sobieskiego, jego miecz jak i cenne obrazy, które tam w zakrystii są wyeksponowane sprawiły, że z pewnością zapadnie to miejsce w naszej pamięci. Jeszcze potem chwila by z tarasu widokowego rzucić okiem na panoramę Wiednia i zrobić jakieś fotki i w drogę. Czeka nas autokarowe zwiedzanie Wiednia. Nasz pilot Dominik sprawia, że grozi nam skręcenie szyi: co chwila słychać – na prawo, na lewo, przed nami, za nami. Widać, że Wiedeń to skarbiec architektury, cudowne budynki, pałace, pomniki i fontanny. I jeszcze ten duch Mozarta i Beethovena. A w trakcie jazdy nasz Ksiądz Proboszcz na skrzypcach gra znane melodie Straussa, Mozarta i Verdiego. I to jak gra! Bez nut! Szczerze dziękujemy nagradzając go obficie brawami. Dojeżdżamy do następnego miejsca pielgrzymki – Sanktuarium Maria Schutz położone w przeuroczej górskiej miejscowości w dolnej Austrii. Wita nas piękna panorama Alp z ogromnymi filarami mostu, po którym przed chwilą jechaliśmy. Słychać westchnienia ulgi – dobrze, że nie wiedzieliśmy, że to tak wysoko… zwiedzamy przepiękny kościół pod wezwaniem Marii Schutz – Maryi Opiekunki. Jesteśmy zauroczeni kościołem, którym  opiekują się zakonnicy. W bocznej kaplicy Matki Bożej Fatimskiej śpiewamy Matce Bożej piosenkę. Krótka modlitwa i ruszamy dalej. Teraz kierunek to przełęcz Zemmering w dolnej Austrii. Atrakcją jest przejazd tunelami, które tworzą tu gigantyczną sieć podziemnych dróg. Następnie jedziemy wzdłuż rzeki Mürz. Powoli wyłania się miejscowość Neuberg, gdzie znajduje się cysterskie Sanktuarium z 1098 roku pod wezwaniem Matki Bożej. Ogromny kościół i wysokie sklepienie z wieloma ołtarzami. Czuje się, że kościół jest bardzo wiekowy. I znowu w drogę, czas dziś napięty, żartobliwie dyscyplinujemy spóźniających się groźbą kary pieniężnej.  I to w euro… Atmosfera jest pogodna i już sprawnie gromadzimy się o oznaczonej godzinie. A teraz główny punkt dzisiejszego programu. Sanktuarium w Mariazell pod wezwaniem Narodzenia Matki Bożej. Nasz pilot Dominik i Ksiądz Władysław przybliżają nam historię związaną z powstaniem w 1157 roku tego sanktuarium. Założył go benedyktyński mnich Magnus, który doświadczył w tym miejscu cudu. Świątynia ta jest bardzo ważna dla Austriaków-katolików, którzy często tu pielgrzymują. Miasto położone jest na górzystym zboczu góry. Wita nas bardzo kolorowymi budynkami osadzonymi na różnych wysokościach. Pośród malowniczego widoku wynurzają się przepiękne biało różowe mury sanktuarium. Wewnątrz jest bogaty wystrój. Pomiędzy ołtarzem kościoła a wejściem znajduje się Kaplica Łaski, z charakterystyczną figurką Matki Bożej. 47 cm wysokości, która to oprócz trzech dni w roku ubrana jest w różne kolorowe szaty. Po modlitwie w kaplicy w ciszy idziemy jeszcze dość stromą drogą w górę by zobaczyć sanktuarium z tarasu widokowego. Teraz już tylko dojazd do hotelu. Czeka nas parę godzin dobrej jazdy. Niektórzy, co bardziej głodni, wypatrują po drodze choć jednego sklepu spożywczego. Znajdujemy go, robimy zakupy i trochę z przygodami (objazd, ponieważ autobus nie mieści się pod wiaduktem) trafiamy do hotelu, a wcześniej na późną obiadokolację. Potem już tylko zakwaterowanie i wymarzony odpoczynek. Do jutra…

Dzień 3 – 26.06.2018

Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy śniadaniem w urokliwie zlokalizowanym pensjonacie w austriackich Alpach. Po posiłku wyruszyliśmy do Zell Am See – małego miasteczka, w którym zimą rezydują rzesze narciarzy. Przeszliśmy obok ratusza, będącego niegdyś rezydencją Rosenbergów, a następnie odwiedziliśmy parafialny kościół pw. św. Hipolita. Świątynia została zbudowana w średniowieczu, reprezentuje styl romański. Podziwialiśmy piękny, XIV-wieczny ołtarz i mieliśmy czas na indywidualną modlitwę. Potem udaliśmy się nad jezioro Zellersee. Widoki rozpościerające się znad jego tafli były niesamowite. Zachwycając się pięknem przyrody, krótko odpoczęliśmy, a później wróciliśmy do autokaru i skierowaliśmy się w stronę Absam. W drodze odmówiliśmy różaniec. Po dwóch godzinach jazdy dotarliśmy do celu. W kościele pw. św. Michała Archanioła została odprawiona Msza święta. Niezwykłości dodawała jej obecność wizerunku Maryi, który nie został uczyniony ludzką ręką. Usłyszane Słowo Boże zachęcało nas, abyśmy czynili wszystko to, co chcemy, żeby ludzie nam czynili oraz abyśmy wchodzili przez ciasną bramę prowadzącą do życia, a nie chodzili przestronnymi drogami, które prowadzą do zguby. Po Eucharystii nasz ksiądz proboszcz zagrał na skrzypcach arię Marii Magdaleny. Postać tej świętej pojawiła się już przy próbie wyjaśnienia pochodzenia oblicza Jezusa na chuście z Manopello. Później mieliśmy okazję podziwiać wspaniałą górską panoramę, na tym skończyła się nasza wizyta w Absam. Następnie pojechaliśmy w stronę Innsbrucka, przy autostradzie zjedliśmy pyszny lunch składający się z tradycyjnych dań kuchni austriackiej. Z pełnymi żołądkami rozpoczęliśmy podróż do północnych Włoch. Minęliśmy słynną skocznię narciarską zlokalizowaną w stolicy Tyrolu. Kolejny odcinek drogi stanowił wjazd na przełęcz Brener. Dosyć szybko przekroczyliśmy granicę i znaleźliśmy się w słonecznej Italii. Wtedy też otrzymaliśmy miłą niespodziankę od księdza Władysława – jeszcze świeże i cieplutkie, właśnie przywiezione z drukarni „Vademecum Pielgrzyma” Nadal towarzyszył nam górski krajobraz, jednak temperatura zaczęła powoli rosnąć. Po kilku godzinach w oknach autokaru pojawił się bajeczny widok na jezioro Iseo. Powitaliśmy go gromkim śpiewem włoskich hitów. Niedługo potem zawitaliśmy w naszym hotelu, sprawnie się zakwaterowaliśmy i zjedliśmy pierwszą włoską kolację, na której oczywiście nie mogło zabraknąć spaghetti i lodów.

Dzień 4 – 27.06.2018

Nosz czworty dziyń pielgrzymki rozpoczęlimy od złożenia życzeń i zaśpiewania piosenek noszym solynizantom. Byli to ks. Władysław, pan Władysław i pani Władysława. Jo oczywiście żech zagroł na trombce. Potym solynizanci futrowali nos bombonami i zaś zrublimy ze dwa kilo. Potym odmówilimy jutrznia i pojechalimy do Szwajcarii. Jo czekoł aż przidzie celnik i wbije mi pieczontka do dowodu, alech się niy doczekoł. Pojechalimy do miasta Lugano w kantonie Ticino i tam zwiedzilimy katedra św. Wawrzyńca. Potem poszlimy nad jezioro Lugano i niektórzy, tak jak jo, moczyli szłapy. Potym pojechalimy do Locarno nad jeziorem Maggiore i tam wysoko ku wiyrchu ukozoł się nom piykny kościół Madonna del Sasso. Wszyscy myśleli, że pudymy tam piechty, ale pojechalimy kolejką. Jak bylimy na wiyrchu, to moglimy podziwiać panorama miasta. O drugiyj była mszo, na kieryj żech służył. Był okropny chyc i chcioło nom się pić. Potym zjechalimy nazod na dół i po drodze do autobusu zwiedzilimy miasto. W autobusie godalimy wice i wszyscy się śmioli. Jak przijechalimy do hotelu, to zjedlimy pesto, sznycel, a na deser panacota. Potym paczelimy na mecz. Jak był koniec meczu, to poszłech spać.

Dzień 5 – 28.06.2018

Pan Bóg pobłogosławił piękną, słoneczną pogodą najważniejszy dzień naszej pielgrzymki. O godzinie 8.00, po śniadaniu, wyruszyliśmy do Mediolanu, aby nawiedzić grób św. Karola Boromeusza. Po odmówieniu jutrzni odśpiewaliśmy zestaw pieśni na cześć solenizantów – pani Felicji i pana Ireneusza. W doborowym towarzystwie czas szybko upływa – nim się zorientowaliśmy, nadeszło południe i usłyszeliśmy hejnał Mariacki wykonany przez Piotrka na trąbce o 8.45. Po drodze mijaliśmy Bergamo, ziemię, z której pochodził święty papież Jan XXIII. Kiedy dotarliśmy do celu, rozpoczęliśmy zwiedzanie miasta. Najpierw zobaczyliśmy łuk triumfalny wybudowany ku czci armii Napoleona. Ocieniona platanami aleja parku doprowadziła nas do ceglanego zamku Sforzów, których ród wszystkim Polakom kojarzy się z królową Boną. O wyjątkowości tego miejsca świadczą nazwiska Michała Anioła i Leonarda da Vinci. Kolejnym punktem programu była opera La Scala, której nazwa wywodzi się od świątyni Santa Maria La Scala (Matki Bożej na schodzie/progu). Stamtąd udaliśmy się na Via Dante, na której znajduje się wiele luksusowych butików i salonów mody. Przeszliśmy też przez jedyną w swoim rodzaju, słynną Galerię Wiktoria Emanuela II. Po jej opuszczeniu, naszym oczom okazała się olbrzymia i zapierająca dech w piersiach Katedra pw. Narodzenia NMP. Czekając aż pan przewodnik kupi bilety, mieliśmy czas, aby nasycić oczy pięknem świątyni i zrobić bezcenne zdjęcia. Jeszcze nie wiedzieliśmy, co czeka nas na dachu kościoła – mistrzowska, koronkowa robota, 2244 misternie wyrzeźbione posągi świętych i wspaniałe motywy roślinne na wyrastających z dachu wieżyczkach. Również tego dnia, na horyzoncie wiernie towarzyszyła nam panorama Alp. Wreszcie przed godziną 14.00 zeszliśmy do wnętrza katedry, gdzie w kaplicy nad grobem św. Karola Boromeusza została odprawiona Msza święta. Słowo Boże przestrzegało nas, że zbawiony będzie nie ten, kto mówi „Panie, panie”, lecz ten, kto spełnia wolę Ojca, który jest w niebie. Podczas kazania nasz ksiądz proboszcz zwrócił uwagę na to, że święty Karol Boromeusz był łagodnym pasterzem o sercu otwartym dla wszystkich ludzi. Biskup ten zasłynął jako wielki reformator, który wprowadził nowe metody duszpasterzowania. Już poprzedniego dnia usłyszeliśmy, że pozostawił dobre owoce działalności w każdym zakątku swojej archidiecezji. Nasza parafia może być dumna, że ma tak wielkiego patrona. W modlitwie wiernych wspomnieliśmy wszystkich parafian oraz zmarłego proboszcza, księdza Edwarda Słupika. Na Uwielbienie zabrzmiało uroczyste Te Deum. Po Eucharystii zeszliśmy do krypty, gdzie spoczywa święty Karol Boromeusz, aby pomodlić się w przywiezionych w sercu intencjach, a potem podziwialiśmy największe na świecie witraże. Pobyt w Mediolanie zakończyliśmy degustacją pysznych włoskich lodów. Po powrocie do hotelu czekała na nas obiadokolacja. W związku z tym, że był to nasz przedostatni dzień na pielgrzymce, wzięliśmy udział w pogodnym wieczorku, na którym śpiewaliśmy przy akompaniamencie skrzypiec i trąbki, a ksiądz Władysław zaserwował nam ogromną dawkę dobrego humoru.

Dzień 6 – 29.06.2018

Szósty, niestety ostatni dzień naszej pielgrzymki w uroczystość świętych apostołów Piotra i Pawła rozpoczynamy śniadaniem i spakowaniem naszych bagaży do autokaru. Ruszamy w drogę powrotną do Polski: w autokarze odmawiamy jutrznię i różaniec oraz składamy najserdeczniejsze życzenia naszemu najmłodszemu pielgrzymowi Piotrkowi, który podczas całej pielgrzymki umilał nam czas kawałami, zagadkami i pięknie grał na trąbce. Docieramy do Trydentu, gdzie w latach 1545-1563 odbywał się słynny sobór Kościoła Katolickiego, który miał być odpowiedzią na narastającą w Europie reformację. Sobór w Trydencie był początkiem zmian w Kościele, a zarazem początkiem kontrreformacji. Następnie udaliśmy się do Bazyliki, gdzie została sprawowana Eucharystia, na której nasz duszpasterz pielgrzymów Władysław Kolorz przypomniał nam najważniejsze święte miejsca naszego szlaku pielgrzymkowego. Po Mszy Świętej udaliśmy się na malowniczy plac katedralny w centrum miasta, z fontanną Neptuna z 1767 roku pośrodku, gdzie wykonaliśmy kolejne, ale już niestety ostatnie zdjęcie grupowe. Następnie spacerkiem poszliśmy do autokaru podziwiając po drodze zamek Buonconsiglio będącym dawną siedzibą biskupów, którzy przyjechali na sobór trydencki, Kościół Santa Maria Maggiore, w którym biskupi rozpoczęli kontrreformację oraz Katedrę Św. Wirgiliusza wybudowaną na przełomie XII  i XIII wieku na podwalinach starego kościoła, w którym spoczywają relikwie św. Wirgiliusza. Ruszyliśmy w drogę powrotną do Polski. Wróciliśmy utrudzeni, zmęczeni, ale jakże szczęśliwi i naładowani Boską energią, przepełnieni bogactwem przeżyć duchowych, nasyceni cudownymi widokami – pięknem Bożego świata, a także geniuszu umysłu ludzkiego. Dziękujemy Bożej Opatrzności, dzięki której szczęśliwie i zdrowo przeżyliśmy pielgrzymkę. Dziękujemy sobie za wspólnie przeżyty czas łaski, a przede wszystkim jej organizatorom. BÓG ZAPŁAĆ!

Dziękujemy ks. Władysławowi za wyznaczenie kronikarzy, którzy mieli opisać poszczególne dni pielgrzymowania oraz tym, którzy pięknie to zadanie wypełnili.

Więcej zdjęć można zobaczyć w Galerii.