Rok Kapłański, cz. 18

PROBOSZCZ Z ARS I SZATAN.

Przez blisko trzydzieści lat, od 1824 do 1858 roku święty proboszcz doznawał zewnętrznej udręki ze strony szatana. Szatan próbował obrzydzić mu modlitwę, surowość życia, trudy apostolskie łudząc się, że w ten sposób zmusi go do porzucenia pracy duszpasterskiej i niezwykłej gorliwości w służbie Bożej. Wynik był wprost przeciwny do oczekiwanego przez szatana, Ks. Vianney pomnożył modlitwę, posty i pracę nad duszami. Szatan zaczął więc fizycznie gnębić i nękać świętego, np. w nocy słyszał rozdzierane firanki i myślał, ze to szczury, ale rano firanki były nietknięte. Sam proboszcz nie był człowiekiem łatwowiernym ani egzaltowanym, więc nie przypuszczał, by to szatan chciał go atakować. Wieloletni lekarz ks. Vianney, dr Saunier, zaświadczył o niezwykłym zrównoważeniu  proboszcza i o jego psychicznej równowadze, więc nie owe odgłosy, które później proboszcz słyszał, to nie były to jakieś halucynacje czy omamy. W nocy słyszał często łomotanie do drzwi i krzyki na podwórzu, ale gdy odważnie wychodził na zewnątrz, nikogo nie zastawał. Doszło nawet do tego, że wystraszony tymi powtarzającymi się hałasami, poprosił jednego z wieśniaków, by z bronią dotrzymał mu towarzystwa. Gdy w nocy powtórzyły sie te przerażające odgłosy, na drugą noc wieśniak za nic w świecie nie chciał już dotrzymywać towarzystwa ks. proboszczowi. Kiedy innych ludzi ze wsi poprosił  do  ochrony, to szatan zastosował taki wybieg, że ci z kolei nic nie słyszeli. Dopiero, kiedy w okresie zimowym usłyszał ogromny hałas na podwórku, rżenie koni i obcą mowę, jakby jakieś wojsko zajechało, a na śniegu nie było żadnego śladu, święty zrozumiał od kogo to pochodziło. Po czasie też ks. Vianney, jak się później zwierzał, zauważył, że szatan szalał zwłaszcza przed dniem, w którym miał do niego do spowiedzi przyjść jakiś wielki grzesznik. Potem dochodziło do tego, że w nocy na probostwie ks. Vianney słyszał najróżniejsze odgłosy, huki i stukanie, a nawet odgłosy zwierząt. W czasie, gdy do Ars zaczęło się zjeżdżać coraz więcej ludzi do spowiedzi i ks. Vianney musiał już po północy iść do kościoła spowiadać, te ataki szatańskie stały się na tyle uciążliwe, że kilka nocy pod rząd nie zmrużył oka, by wypocząć.  Znane są też jednak liczne świadectwa osób poważnych o tym, że ks. Vianney rzeczywiście był atakowany przez szatana. Ta niezwykła zdolność panowania nad szatanem była też powodem, że ks. Vianney został przez biskupa upoważniony do korzystania z władzy egzorcysty. Znane są też liczne przypadki uwolnienia przez świętego proboszcza ludzi przybywających do Ars z opętania. Święty proboszcz bardzo ostro występował przeciw seansom spirytystycznym, wiedząc, ze przez nie ludzie sami pchają się w szpony szatana. Walczył z tym bezwzględnie i nawet swoim penitentom wypominał to w spowiedzi, choć nie mówili o tym.Dopiero pod koniec swego życia święty został uwolniony od ataków szatana i już więcej nie cierpiał z tego powodu, choć sypiać nadal nie mógł, bo dręczył go uporczywy kaszel.