Rok Kapłański, cz. 7

ROK FILOZOFII W VERRIERES.

Jan Maria Vianney utracił matkę w chwili, gdy była mu ona najbardziej potrzebna. To w niej znajdował oparcie, a teraz wobec nowych doświadczeń służyła by mu duchowym oparciem i obroną przed surowym ojcem. Mateusz Vianney jednak, może na skutek ostatnich zleceń umierającej żony, nie sprzeciwiał się już dalszej drodze Jana ku kapłaństwu. Na probostwie w Ecully zapanowała radość, gdy znów ujrzano świątobliwego młodzieńca. Ks. Balley nie wątpił, że Opatrzność pozwoli mu powrócić i od szesnastu miesięcy co wieczór polecał w modlitwach ukochanego ucznia. Seminarzysta miał zamieszkać już nie u ciotki Humbertowej, ale na probostwie. Ks. Balley chciał mieć pod okiem ucznia, który miał tyle zaległości w nauce na skutek długiej przerwy. Przy tym służył staremu księdzu w pracach ogrodowych i w zakrystii. Jan Maria skończył 25 lat, czas naglił, więc ks. Balley zależało, by doprowadzić go do ołtarza.Uzyskał, iż Vianney’a zrównano w prawach z uczniami retoryki w małych seminariach. 28 maja 1811 r. Jan Maria otrzymuje tonsurę (obrzędowe wygolenie głowy), co wliczało go w poczet kleru i sług kościoła i dało pierwszy krok w drodze wiodącej do kapłaństwa. Oddany pod bezpośredni kierunek ks. Balley’a Jan znalazł się w twardej, choć dobrej szkole. Pobożność surowego księdza była szczera i rzewna, sam nieraz płakał przy odprawianiu Mszy św. i młody kandydat na kapłana uczył się, jak należy zachować się wobec Boskich Tajemnic. Ulubioną lekturą młodego Vianney’a były w tym czasie „Żywoty Świętych”.

W drugim półroczu 1812 r. Ks. Balley uznał, ze dla tego dwudziestosześcioletniego dorosłego ucznia nadszedł czas włączenia go w przepisany regulaminem kościelnym porządek nauki. W tych czasach od aspirantów do stanu duchownego wymagano jednego roku filozofii i co najmniej dwóch lat teologii. Jana Marię Vianney’a, mimo szczupłego zakresu wiedzy, posłano do małego seminarium w Verrieres koło Montbrison. Jan Maria należał do sekcji uczniów ks. Chazelles. Był najstarszym wiekiem uczniem, starszym nawet od swojego profesora! Najwięcej trudności sprawiała mu nadal łacina, ale, ponieważ było kilku młodzieńców, którzy również nie radzili sobie z łaciną, wytypowano dwunastu uczniów, wśród nich Jana, którym nauki udzielano w języku francuskim. Nauka nadal była dla niego utrapieniem i nadal spotykał się z docinkami i złośliwościami kolegów. Wiele wówczas wycierpiał, czego słabym echem było późniejsze wyznanie: „W Verrieres musiałem trochę przecierpieć”. Nie mogć już wypłakać sie przed matką, obrał sobie za swoja powierniczkę Najświętszą Pannę, co skłoniło go do złożenia ślubu oddania się Jej na całkowitą służbę. Nie wszyscy uczniowie prześladowali Jana, co pobożniejsi i gorliwsi brali go sobie za wzór. Ze świadectwa, jakie otrzymał po zakończeniu roku filozofii dowiadujemy się, co następuje: – Pilność: dobra, Zachowanie: dobre, Usposobienie: dobre, Nauka: słaba.