Kameralny Odpust

Mimo dramatycznej sytuacji epidemicznej, obostrzeń, ograniczeń i… kwarantanny naszego odpustowego Kaznodziei, udało nam się przeżyć Uroczystość Odpustową. Nie wszyscy mogli zgromadzić się w naszej parafialnej świątyni, dlatego poniżej można przeczytać fragment kazania, a klikając na podany link można zapoznać się z całym tekstem encykliki papieża Piusa X o św. Karolu Boromeuszu. Słuchacze byli zaskoczeni, jak aktualne są te treści w naszej obecnej sytuacji… Serdeczne Bóg zapłać tym, którzy przyczynili się do przygotowania i uświetnienia naszej Uroczystości – Służbie Liturgicznej, Pani Organistce, pocztom sztandarowym oraz wszystkim wiernym.

Piękna pogoda, a nawet kolorowe stragany, które mimo wszystko się pojawiły, wprowadziły nieco optymizmu w przygnębiającą atmosferę pandemii. Oby wstawiennictwo św. Karola Boromeusza wspomagało nas w przeżywaniu tego trudnego czasu i umacniało naszą wiarę w Bożą Opatrzność.

Fragment kazania:
Karol Boromeusz staje się wzorem dla dzisiejszych wiernych i pasterzy jako żarliwy bojownik o poprawę świętej karności i karności tej krzewiciel przeciw nowatorom, dążącym nie do przywrócenia wiary i obyczajów do pierwotnego stanu, ale raczej do ich zniekształcenia i zagaszenia. Dlatego podjęte na nowo uczczenie tego świętego ma być dla wszystkich katolików tyleż pociechą i pouczeniem, co i bodźcem pobudzającym ich do tego, by aktywnie przyłączali się do dzieła, w które tak wiele wkładamy serca – do odnowienia wszystkich rzeczy w Chrystusie.
Zamęt dokonany przez nieprzyjaciół Kościoła
To cudowne oddziaływanie zapobiegliwego Boga na dzieło odnowy prowadzone przez Kościół, szczególnie jasno ukazuje się w tym właśnie okresie, który ku pocieszeniu dobrych dał światu Karola Boromeusza. W tym czasie panowania pożądliwości, gdy wszelkie niemal poznanie prawdy zostało zamącone i zaćmione, trzeba było bezustannie walczyć z błędami, a wspólnota ludzka staczając się w najgorsze występki, zdawała się gotować sobie straszną zagładę. Zaczęli się wówczas pojawiać pełni pychy i buntowniczy ludzie, „nieprzyjaciele krzyża Chrystusowego… którzy ziemskie rzeczy miłują… których bogiem jest brzuch” (por. Flp 3, 18-19). Dążąc nie do naprawy obyczajów, ale do zanegowania w umysłach ludzkich prawd Wiary, we wszystko wprowadzali oni zamęt, sobie i innym coraz szerszą wytyczali drogę swawoli, a wreszcie – wysługując się najbardziej zepsutym władcom i ludowi, u których chodzili jak w jarzmie – odrzuciwszy powagę i przewodnictwo Kościoła, usiłowali wytępić jego naukę, ustrój, karność.

Potem – idąc w ślady niegodziwców, do których odnosi się groźba: „Biada wam, którzy nazywacie złe dobrem, a dobre złem” (Iz 5, 20) – swój buntowniczy zamęt i tę klęskę zadaną wierze i obyczajom nazwali odnową, siebie zaś samych – tymi, co przywracają dawne normy. W rzeczywistości jednak byli oni niszczycielami. Osłabiwszy bowiem siły Europy przez konflikty i wojny, stali się oni piastunami przeniewierstw i rozłamów dnia dzisiejszego, w których w jednorodnym jakby ataku skupiona, odnowiona została owa troista walka, której trzy elementy występowały dotychczas z osobna; walka, z której Kościół wychodził zawsze niezwyciężony i bez strat. Te trzy elementy to: krwawe prześladowania właściwe pierwszym wiekom; wewnętrzna zaraza błędów; i wreszcie – występujące pod pozorem obrony świętej wolności – ta epidemia występków oraz wywrócenie karności, jakiego chyba i w wiekach średnich nie znano.
Temu tłumowi zwodzicieli przeciwstawił Bóg odnowicieli prawdziwych, i to zarazem świętych, którzy mieli albo hamować ten pęd ku przepaści a pożar wygaszać, albo naprawiać wyrządzone szkody. Ich wytrwała i wieloraka praca nad przywróceniem karności stała się dla Kościoła tym większą pociechą, im cięższym był on dręczony uciskiem. Potwierdziła też ona prawdę, że „wierny jest Bóg, który… z pokusą zgotuje też wyjście” (1 Kor 10, 13). W takich właśnie okolicznościach wezbrał Kościół radością płynącą z Bożego daru, jakim była szczególna gorliwość oraz świętość życia Karola Boromeusza.