OD NARODZIN, PRZEZ GODNOŚCI KOŚCIELNE, PO WYGNANIE Z RZYMU
Karol Boromeusz urodził się w 1538 roku na zamku w Aronie, w Lombardii. Jego rodzicami byli Gilbert i Małgorzata, pochodząca z rodu Medyceuszy. Jego matka była siostrą Gianangela de Medici – ówczesnego papieża Piusa IV. Karol, jako młodszy syn, został przeznaczony – zgodnie z obowiązującą wówczas tradycją – do stanu kapłańskiego. Świecką głową rodziny miał zostać, według panujących zasad, jego starszy brat Federico.
W wieku zaledwie siedmiu lat Karol został klerykiem, a w wieku dwunastu opatem w rodzinnej Aronie. Jak wspominają jego biografowie, już wtedy odznaczał się wielkim współczuciem i hojnością wobec potrzebujących. Część dochodów opactwa miał przeznaczyć dla ubogich. Kiedy osiągnął wiek młodzieńczy, rodzice wysłali go do Pawii, w której studiował prawo kościelne i cywilne. W 1559 roku jego wuj – papież Pius IV – sprowadził go do Rzymu i uczynił pronotariuszem apostolskim. W wieku zaledwie dwudziestu dwóch lat Karol Boromeusz otrzymał nominację do godności kardynała. Został także mianowany administratorem archidiecezji Mediolanskiej (z obowiązkiem pozostania jednak w Rzymie). Ponadto został mianowany kardynałem – protektorem Portugalii, Niderlandów i Katolików Szwajcarskich, opiekunem wielu zakonów oraz archiprezbiterem kościoła Santa Maria Maggiore. Tytuł kardynalski nakładał na niego także opiekę nad kościołem Santa Prassede w Rzymie. W oficjalnej korespondencji Boromeusz tytułował się jako: „Cardinale di Santa Prassede”.
Liczne zaszyty i obowiązki zobowiązywałaby do poświęcenia się, ale także dawały młodemu duchownemu olbrzymie dochody 48 tysięcy skudów rocznie. Trzeba bezstronnie stwierdzić, że sprawo-wanie tylu ważnych funkcji przez jedną osobę było nadużyciem dyscypliny kościelnej. Pius IV znany był z faworyzowania rodziny, której członków obsypywał godnościami nie zważając na to, czy są tego godni. Papież przez takie postępowanie wzbudzał w Kościele zawiść pośród rzymskich dygnitarzy.
Nowy kardynał okazał się jednak osobą godną powierzenia mu tak odpowiedzialnych funkcji. Pomimo, że był bardzo młody traktował powierzone mu obowiązki z ogromną powagą. Dobra finansowe jakie zapewniały mu wielorakie stanowiska, przeznaczał na cele dobroczynne i kościelne, a sam żył skromnie. Dzięki takiemu usposobieniu prędko stał się w Kościele pierwszą osobą po papieżu. Dlatego kardynała Boromeusza nazywano „okiem papieża”.
Udało mu się uporządkować wiele spraw kościelnych i usunąć liczne nadużycia. Doradzając papieżowi przy doborze kleru, nie patrzył na urodzenie, ale na charakter i umiejętności kandydata do godności kościelnych. Daleki był od popularnej wówczas symonii, czyli obsadzania na stanowiskach kościelnych osób z rodziny. Kiedy papież przed swą śmiercią powoływał nowych kardynałów, zawsze byli to ludzie sprawdzeni przez zaufanego Boromeusza.
Pomimo bezstronnego traktowania ludzi przez swoje postępowanie zyskał wielu wrogów. Nienawiść ta doprowadziła do tego, że nowy papież Pius V i jego doradcy, zmusili go do opuszczenia Rzymu. Jednak sytuacja ta pozwoliła mu na bezpośrednie zajęcie się sprawami dotyczącymi powierzonej mu archidiecezji mediolańskiej. Gdyż podczas jego nieobecności w Mediolanie władzę duchowną sprawował tam specjalnie powołany w jego imieniu wikariusz Nicolo Ornamento. Przez takie zmiany ambitny arcybiskup postanowił osobiście zająć się ważniejszymi sprawami swojej archidiecezji.
Autor: Michał Hankus
Redakcja: Grzegorz Galant