„UCIEKINIER” Z WOJSKA.
Po Bierzmowaniu przez dwa lata Jan Maria cieszył się niewymownym spokojem duszy. Nauka jakoś się układała, radził sobie nawet z łaciną! Wtem spadł piorun i wstrząsnął pogodnym dotychczas niebem, jesienią 1809 roku zjawił się na folwarku w Dardilly urzędnik konnej policji przywożąc z Lyonu pozew wojskowy na imię Jana Marii Vianney. Co prawda ks. proboszcz z Ecully wyjednał już, że jego uczniowie zostali zapisani do liczby zwolnionych od służby wojskowej, ale było to wskutek czasowo przyznanej przez cesarza tolerancji, gdyż prawo zwolnienia ze służby wojskowej normalnie dotyczyło tylko kleryków posiadających święcenia wyższe. Jednakże cesarz Napoleon potrzebował coraz to nowych zastępów wojsk do przegrywanych bitew, dlatego poczęto wzywać do wojska wszystkich, którzy uniknęli dotychczas poboru. W diecezji Lyońskiej nie cofnięto wprawdzie przywileju dla uczniów duchownych, ale , przez jakieś niedopatrzenie, Jana Marię Vianney’a i trzech innych seminarzystów powołano pod broń.